środa, 16 kwietnia 2014

"Greckie przygody Kapitana Rona" M.J.Scott

01. Czas najwyższy
Zimno, deszcz, na słońce dzisiaj nie ma co liczyć. Wobec czego na spacerek też nie liczymy. W deszczu przecież można by się utopić, albo pomoczyć łapki. Brr!
I pomyśleć, że gdzieś tam świeci słońce, ciepełko przyjemne; dwadzieścia dwa za dnia, siedemnaście nocą. Słońce od rana do wieczora, kilka białych obłoczków tańczy po błękitnym niebie co by nudę trochę rozproszyć, a ogromne ilości wody występują wyłącznie w wersji słonej. Maleńka fala mruczy na burtach i buja do snu. Cumy zmęczone zimową pracą skrzeczą, jęczą i bardzo chcą już odpocząć. Po prostu raj!
A do raju w linii prostej jakieś tysiąc mil. Co my tu jeszcze robimy?
Na otarcie łez mamy wspaniały plan. Jeszcze tylko kilka dni i na wodę! W chwilach totalnej depresji z powodu deszczowego zaciemnienia gromadzimy przedmioty na wyjazd. Znowu trochę się tego uzbiera. Jakieś części dla statku, co się je w Polsce kupiło, filmy, książki, audiobooki, Ronowe jedzonko, zabaweczki, leki psie i ludzkie, paszporty i mnóstwo innych, o których nie wolno zapomnieć.

Należy przypomnieć pieskowi do czego służy jego podróżna torba, jak się tam włazi. Trzeba to poćwiczyć żeby nie było problemu w samolocie. 
Kapitan Ron

Te wszystkie działania przybliżają nas do tego wymarzonego, wytęsknionego momentu, który teraz, po kilku miesiącach zimnego, lądowego życia jawi się jak piękny sen. Sen o wolności, słońcu, wiaterku, bezmiarze mórz i oceanów.
Nasze wspomnienia obejmują wyłącznie wspaniałe chwile. Spokojny rejs o zachodzie słońca, kolorowe drinki, bujanie do snu, cudowne wschody słońca i kiczowate kolory nieba. Spokój, cisza, relaks.
Ten piękny sen będzie trwał aż do trapu. Brud, sól, kurz, zaczątki rdzy na stalówkach, glony w podwodnej części statku. Jednym słowem koszmar! Nie wiadomo od czego zacząć. W środku też trzeba szafki poczyścić, okna umyć, wszystko wypucować. Jaki relaks? Przecież to zajmie wieki! Pocieszające jest jedynie to, że wszyscy właściciele łódek robią przed sezonem mniej więcej to samo. No, prawie wszyscy. Niektórzy mają załogi i przyjeżdżają na gotowe, inni wcale łódek nie opuszczają, mieszkają na wodzie cały rok, więc omija ich szaleństwo przedsezonowe.
Nas to nie dotyczy, będziemy więc musieli zakasać rękawy!
Czego wszystkim żeglarzom również życzymy. 
Czas już najwyższy!
M.J.Scott

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz