wtorek, 10 lipca 2012

35. M.J. Scott - Wyspa Kastos


Właściwie niby nic nie wydarzyło się od ostatniego odcinka, może z wyjątkiem tego, że tuż po kliknięciu "wyślij" do Wydawcy, rozszalał sie taki wiatr, że trudno w to uwierzyć. No bo tak: ja puszczam odcinek w którym Zefirek ledwo, ledwo, jakby siły wszelkie go opuściły, mało tego, zapewniam że tak już będzie do września, tekst w drodze do odbiorcy, a tu właśnie w tej chwili Bóg Wiatrów jak nie pokaże mi palca! Wiecie którego? Najpierw porwał Jurkowi karty do pasjansa (za co ten biedak dostał karę, nie wiem, przecież to ja tak się mądrzyłam), dość, że rzucił się do wody, złapał jedną, trójka karo się utopiła. Wraca. Ale to nie łatwe, wiatr porywisty, fala po oczach i zębach, trzeba było się natężyć, nie lada wysiłek! Szybciutko chowaliśmy wszystko na co jeszcze mógł mieć zakusy Pan Wiatr. Wypuściliśmy więcej łańcucha, bo szarpało niemiłosiernie. No a potem kombinujemy o co chodzi? Wiatr północny, dwadzieścia parę węzłów, w porywach nawet lepiej, ale taki gorący, że miało się wrażenie oddychania gorącym powietrzem z suszarki do włosów! Pamiętam taki lokalny wiatr z Chorwacji, nazywa się tam Yugo, a tutaj jeszcze nie wiemy, za krótko jesteśmy. W przepowiedniach (czytaj: prognozach meteo) ani wzmianki na ten temat. Ki diabeł? 
Nauczka z tego prosta: paplam powtarzając za innymi głupoty bez sensu. Koniec z tym, już nie będę Waszą wróżką, napiszę w przyszłości o tym co działo się w przeszłości. Basta.

Ale dzisiaj chcemy Wam opowiedzieć, jeśli znajdziemy odpowiednie słowa o urodzie wyspy Kastos. Położona jest na południowy wschód od Meganisi. Kształtem przypomina gąsienicę z wcięciem w talii, w którym znajduje się porcik i jedyne miasto na wyspie, o nazwie Kastos, rzecz jasna. Jurek był tam dzisiaj, ponieważ chcieliśmy pozbyć się śmieci, które w liczbie trzech worków zalegały i zaczynały niezbyt ładnie pachnieć. Więcej oczekiwań od lądu nie mamy. 
Relacja Jurka z krótkiego pobytu na lądzie: gorąco, ale czarująco. Kolejne  zadbane, czyściutkie miasteczko, z osobliwym kimatem. Kilkanaście domów, trzy taverny, minimarket, kościół. Żadnych brudów, smrodów, żadnego papierka ani peta na ulicach. Wypieszczone, trochę senne, ukwiecone, robi bardzo miłe wrażenie. 
Według Roda Heikella (wyd. Imray), ilość mieszkańców stałe się zwiększa, jak podaje Heikell, podczas pierwszej jego wizyty w 1977 roku mieszkało tu prawdopodobnie około 30 osób. Rozwój zawdzięcza wyspa braci żeglarskiej. Jakie mamy szczęście mogąc oglądać tę przepiękną wyspę w stanie jeszcze nie rozwiniętym.  W zdecydowanej większości wyspa jest niezamieszkana. Piękne wapienne klify na których zielenią się porosty,  schodząc do turkusowej wody poprzetykane są malutkimi plażami. Nie ma na nich nikogo. Tu jest tylko przyroda i cykady. Ale najfajniejsze jest to, że o dziwo, bardzo mało statków upodobało sobie ten rejon, a te nieliczne które tu pływają wolą po południu wchodzić do portu. Wydaje się, że właśnie tutaj spędzimy sierpień, który ma największe turystyczne obłożenie i najwyższe temperatury, zwłaszcza, że już wiemy jak pozbyć się tu śmieci.

Zachwyceni wyspą Kastos MiJ Scott

C.d.n.

Takie piękne miejsca są na Kastos, nie wiadomo które wybrać:

foto: M.J. Scott

foto: M.J. Scott

foto: M.J. Scott

foto:M.J. Scott

Miasteczko kastos, z prawej za falochronem porcik  foto:M.J. Scott

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz