Właściwie niby nic nie wydarzyło się od ostatniego odcinka, może z
wyjątkiem tego, że tuż po kliknięciu "wyślij" do Wydawcy, rozszalał sie taki
wiatr, że trudno w to uwierzyć. No bo tak: ja puszczam odcinek w którym Zefirek
ledwo, ledwo, jakby siły wszelkie go opuściły, mało tego, zapewniam że tak już
będzie do września, tekst w drodze do odbiorcy, a tu właśnie w tej chwili Bóg
Wiatrów jak nie pokaże mi palca! Wiecie którego? Najpierw porwał Jurkowi karty
do pasjansa (za co ten biedak dostał karę, nie wiem, przecież to ja tak się
mądrzyłam), dość, że rzucił się do wody, złapał jedną, trójka karo się utopiła.
Wraca. Ale to nie łatwe, wiatr porywisty, fala po oczach i zębach, trzeba było
się natężyć, nie lada wysiłek! Szybciutko chowaliśmy wszystko na co jeszcze mógł
mieć zakusy Pan Wiatr. Wypuściliśmy więcej łańcucha, bo szarpało niemiłosiernie.
No a potem kombinujemy o co chodzi? Wiatr północny, dwadzieścia parę węzłów, w
porywach nawet lepiej, ale taki gorący, że miało się wrażenie oddychania gorącym
powietrzem z suszarki do włosów! Pamiętam taki lokalny wiatr z Chorwacji, nazywa
się tam Yugo, a tutaj jeszcze nie wiemy, za krótko jesteśmy. W przepowiedniach
(czytaj: prognozach meteo) ani wzmianki na ten temat. Ki diabeł?
Nauczka z tego prosta: paplam powtarzając za innymi głupoty bez sensu.
Koniec z tym, już nie będę Waszą wróżką, napiszę w przyszłości o tym co działo
się w przeszłości. Basta.
Ale dzisiaj chcemy Wam opowiedzieć, jeśli znajdziemy odpowiednie słowa o
urodzie wyspy Kastos. Położona jest na południowy wschód od Meganisi. Kształtem
przypomina gąsienicę z wcięciem w talii, w którym znajduje się porcik i jedyne
miasto na wyspie, o nazwie Kastos, rzecz jasna. Jurek był tam dzisiaj, ponieważ
chcieliśmy pozbyć się śmieci, które w liczbie trzech worków zalegały i zaczynały
niezbyt ładnie pachnieć. Więcej oczekiwań od lądu nie mamy.
Relacja Jurka z krótkiego pobytu na lądzie: gorąco, ale czarująco. Kolejne
zadbane, czyściutkie miasteczko, z osobliwym kimatem. Kilkanaście domów, trzy
taverny, minimarket, kościół. Żadnych brudów, smrodów, żadnego papierka ani peta
na ulicach. Wypieszczone, trochę senne, ukwiecone, robi bardzo miłe
wrażenie.
Według Roda Heikella (wyd. Imray), ilość mieszkańców stałe się zwiększa,
jak podaje Heikell, podczas pierwszej jego wizyty w 1977 roku mieszkało tu
prawdopodobnie około 30 osób. Rozwój zawdzięcza wyspa braci żeglarskiej. Jakie
mamy szczęście mogąc oglądać tę przepiękną wyspę w stanie jeszcze nie
rozwiniętym. W zdecydowanej większości wyspa jest niezamieszkana. Piękne
wapienne klify na których zielenią się porosty, schodząc do turkusowej wody
poprzetykane są malutkimi plażami. Nie ma na nich nikogo. Tu jest tylko przyroda
i cykady. Ale najfajniejsze jest to, że o dziwo, bardzo mało statków upodobało
sobie ten rejon, a te nieliczne które tu pływają wolą po południu wchodzić do
portu. Wydaje się, że właśnie tutaj spędzimy sierpień, który ma największe
turystyczne obłożenie i najwyższe temperatury, zwłaszcza, że już wiemy jak
pozbyć się tu śmieci.
Zachwyceni wyspą Kastos MiJ Scott
C.d.n.
Takie piękne miejsca są na Kastos, nie wiadomo które wybrać:
foto: M.J. Scott |
foto: M.J. Scott |
foto: M.J. Scott |
foto:M.J. Scott |
Miasteczko kastos, z prawej za falochronem porcik foto:M.J. Scott |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz