Pierwszy rzut oka na tę wielką wyspę, wśród wielu mniejszych na Morzu
Jońskim, jak pamiętacie, nie był zachwycający. Być może nawet byśmy tu nie
wrócili, gdyby nie nasi mili znajomi, którzy spędzają tu wakacje. Od wielu lat w
tym samym miejscu. No zakochali się zwyczajnie. To się zdarza. Zawsze
umawialiśmy się, że jak będziemy kiedyś w Grecji to koniecznie musimy się
spotkać. W końcu łatwiej przecież spotkać się w Grecji niż na przykład w takiej
Warszawie. Ponieważ są to ludzie lądowi, pomyśleliśmy, że być może miłą odmianą
będzie dla nich wycieczka naszym statkiem na Itakę. I mieliśmy całkowitą rację.
Nasza koleżanka M. opowiadała o licznych podróżach promami oraz innym sprzętem
pływającym na których czuła się co najmniej niekomfortowo. Byliśmy więc trochę
zaniepokojeni czy przypadkiem nie próbujemy kogoś uszczęśliwiać na siłę, ale
mimo sporego wiatru i fali, podróż zarówno M. jak pozostałe towarzystwo zniosła
wybornie.
Itaka oglądana od strony morza bardzo się wszystkim podobała.
Zakotwiczyliśmy w miejscu, które znaliśmy, pod przepięknym klifem, na turkusowej
wodzie. Grilowaliśmy pyszne ryby, które przywieźli ze sobą nasi przyjaciele,
było nawet trochę wina. Bawiliśmy się super. Szkoda, że wszyscy mówiliśmy na
raz, co było trochę chaotyczne, ale jak ludzie mają sobie tyle do powiedzenia,
nikt przecież nie będzie czekał na swoją kolej! Spędziliśmy ze sobą 12 godzin i
ani przez chwilę nie było znudzenia, czy milczenia. Rozstaliśmy się z żalem, ale
i uczuciem przyjemnie spędzonego dnia. Nam było bardzo miło że mogliśmy pokazać
coś nowego i poznać lepiej tych ciekawych podróżników, oni z kolei przekonali
się, że życie na wodzie rzeczywiście jest fascynujące.
Jak wszędzie w Grecji, spotykamy tu na Kefalonii miłych ludzi. Każdy zaraz
pyta "skąd jesteś", a gdy pada odpowiedź, słyszymy "jak się masz?". Czasem mamy
wrażenie, że wszyscy Grecy mówią po polsku! Zdarzają się też inne
niespodzianki. Usłyszałam w sklepie z owocami, że młodzi ludzie, którzy tam
pracują mówią do siebie po polsku, zapytałam więc w mowie ojczystej o koperek.
"Mamo, pani z Polski potrzebuje ładny koperek", usłyszałam, więc mama znalazła.
Zupełnie jak u nas na bazarku! Prowadzą ten sklepik, cała rodzina, wszyscy
zadowoleni, uśmiechnięci. Nie wiemy jakie wiatry przywiały ich na tę wyspę, ale
wygląda na to, że pomyślne.
Sklep prowadzony przez naszych foto: M.J. Scott |
No, kogóż jeszcze można na Kefalonii spotkać? Ano, na przykład "Józefinę" z
Kołobrzegu. Będą sobie tu żeglować przez cztery miesiące i też żałują, że sezon
taki krótki.
"Józefina" z Kołobrzegu foto: M.J. Scott |
A na nas pora, przyszedł bowiem czas na stempelek w Transit Logu. W Ay
Eufimia nie ma Port Police, udajemy się więc do Vathi na Itace.
Zapewne tam również są nasi, o czym nie omieszkamy donieść w następnym
odcinku.
MiJ Scott
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz