wtorek, 10 lipca 2012

36. M.J. Scott - Kefalonia


Pierwszy rzut oka na tę wielką wyspę, wśród wielu mniejszych na Morzu Jońskim, jak pamiętacie, nie był zachwycający. Być może nawet byśmy tu nie wrócili, gdyby nie nasi mili znajomi, którzy spędzają tu wakacje. Od wielu lat w tym samym miejscu. No zakochali się zwyczajnie. To się zdarza. Zawsze umawialiśmy się, że jak będziemy kiedyś w Grecji to koniecznie musimy się spotkać. W końcu łatwiej przecież spotkać się w Grecji niż na przykład w takiej Warszawie. Ponieważ są to ludzie lądowi, pomyśleliśmy, że być może miłą odmianą będzie dla nich wycieczka naszym statkiem na Itakę. I mieliśmy całkowitą rację. Nasza koleżanka M. opowiadała o licznych podróżach promami oraz innym sprzętem pływającym na których czuła się co najmniej niekomfortowo. Byliśmy więc trochę zaniepokojeni czy przypadkiem nie próbujemy kogoś uszczęśliwiać na siłę, ale mimo sporego wiatru i fali, podróż zarówno M. jak pozostałe towarzystwo zniosła wybornie. 
Itaka oglądana od strony morza bardzo się wszystkim podobała. Zakotwiczyliśmy w miejscu, które znaliśmy, pod przepięknym klifem, na turkusowej wodzie. Grilowaliśmy pyszne ryby, które przywieźli ze sobą nasi przyjaciele, było nawet trochę wina. Bawiliśmy się super. Szkoda, że wszyscy mówiliśmy na raz, co było trochę chaotyczne, ale jak ludzie mają sobie tyle do powiedzenia, nikt przecież nie będzie czekał na swoją kolej! Spędziliśmy ze sobą 12 godzin i ani przez chwilę nie było znudzenia, czy milczenia. Rozstaliśmy się z żalem, ale i uczuciem przyjemnie spędzonego dnia. Nam było bardzo miło że mogliśmy pokazać coś nowego i poznać lepiej tych ciekawych podróżników, oni z kolei przekonali się, że życie na wodzie rzeczywiście jest fascynujące.

Jak wszędzie w Grecji, spotykamy tu na Kefalonii miłych ludzi. Każdy zaraz pyta "skąd jesteś", a gdy pada odpowiedź, słyszymy "jak się masz?". Czasem mamy wrażenie, że wszyscy Grecy mówią po polsku!  Zdarzają się też inne niespodzianki. Usłyszałam w sklepie z owocami,  że młodzi ludzie, którzy tam pracują mówią do siebie po polsku, zapytałam więc w mowie ojczystej o koperek. "Mamo, pani z Polski potrzebuje ładny koperek", usłyszałam, więc mama znalazła. Zupełnie jak u nas na bazarku!  Prowadzą ten sklepik, cała rodzina, wszyscy zadowoleni, uśmiechnięci. Nie wiemy jakie wiatry przywiały ich na tę wyspę, ale wygląda na to, że pomyślne. 

Sklep prowadzony przez naszych  foto: M.J. Scott



No, kogóż jeszcze można na Kefalonii spotkać? Ano, na przykład "Józefinę" z Kołobrzegu. Będą sobie tu żeglować przez cztery miesiące i też żałują, że sezon taki krótki. 

"Józefina" z Kołobrzegu  foto: M.J. Scott



A na nas pora, przyszedł bowiem czas na stempelek w Transit Logu. W Ay Eufimia nie ma Port Police, udajemy się więc do Vathi na Itace.
Zapewne tam również są nasi, o czym nie omieszkamy donieść w następnym odcinku.

MiJ Scott

C.d.n.



Ay Eufimia  foto: M.J. Scott


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz