14 września odebraliśmy kolejną lekcję pokory. Przyda się na przyszłość.
Mam nadzieję. Niby doświadczeni, opływani, statek znamy, prognozy trzy mamy, od
dwóch dni wiemy co się prognozuje, ale strzałkę z kierunkiem wiatru czytamy
życzeniowo, a nie jak byk! Wymalowane bowiem jest na graficznej mapie meteo jak
byk, że będzie dmuchać prosto w Keri! To my, jak osły, rzucamy kotwiczkę, długi
łańcuch i czekamy. Osłony od wiatru żadnej, od fali tym bardziej, odejść z
wiatrem nie możemy, bo z wiatrem jest tylko Keri. No po prostu pułapka. Pułapka
na własne życzenie!
Oczywiście nie spaliśmy całą noc, dmuchało dobre 7B, fala jak cholera i
martwimy się jak podejmiemy w tych warunkach gościa, który przylecieć miał o 6.00 rano. Oczywiście zupełnie niepotrzebnie,
bo nic tu nie lądowało, ani nie startowało. Gość wylądował najpierw w
Thessalonikach, a potem na Karphatos. Rano, kiedy zmęczeni wyczekiwaliśmy końca
sztormu, okazało się, że najgorsze dopiero przed nami. Tak strasznie wiało, że
trzeba było sztormować na silnikach żeby ulżyć kotwicy i ustawiać dziób do
wiatru, bo statek ma tendencje ustawiania się bokiem. I tak dobre parę godzin.
Prędkościomierz mamy tylko ręczny, taki co się wystawia łapą na zewnątrz i
mierzy siłę wiatru. Największe szkwały szły z deszczem, więc nie mogłam zmierzyć
bo deszcz bolał w rękę, ale na pewno powyżej 50 węzłów, bo bez deszczu
namierzałam 45. Co czyni 9/10B! Wyobrażacie sobie stanie na pełnym morzu na
kotwicy przy wietrze 10B? Materace dziobowe, bądź co bądź nieźle przytwierdzone,
wiatr zerwał w jednej chwili tak jak zrywa się plasterek z nogi. Wielkie,
ciężkie materace poleciały jak piórka! Następne było bimini na fly'u. To
dodatkowo potwornie hałasowało, ale wszystko nie zabrało wiatrowi zbyt wiele
czasu, jeden szkwał i po bimini! Deskę udało się uratować w ostatnim momencie,
mimo że była na tylnej platformie. O 18.00 się skończyło, po 36 godzinach.
Adrenalina jak cholera, nikt o spaniu nawet nie pomyślał. Wieczorem otworzyli
lotnisko na Zakintos, co z tego skoro załodze samolotu skończyły się godziny
pracy, zostali więc w hotelu na Karphatos. Gość dotarł z 24 godzinnym
opóźnieniem. Taki to był sztorm!
Grecy wyłowili 3 z 5 naszych materacy i podwieźli je nam, tacy mili ludzie!
Niestety raczej nic z tego nie będzie, bo są bardzo zniszczone, porozrywane,
itd.
A! I wiecie co? Wycieczki tego dnia nie pływały wcale.
foto: M.J.Scott : Blue Cave |
Blue Cave |
M.J.Scott
C.d.n.
Grota w Ormos Vromi |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz