piątek, 28 września 2012

49. M.J.Scott - Ku przestrodze


14 września odebraliśmy kolejną lekcję pokory. Przyda się na przyszłość. Mam nadzieję. Niby doświadczeni, opływani, statek znamy, prognozy trzy mamy, od dwóch dni wiemy co się prognozuje, ale strzałkę z kierunkiem wiatru czytamy życzeniowo, a nie jak byk! Wymalowane bowiem jest na graficznej mapie meteo jak byk, że będzie dmuchać prosto w Keri! To my, jak osły, rzucamy kotwiczkę, długi łańcuch i czekamy. Osłony od wiatru żadnej, od fali tym bardziej, odejść z wiatrem nie możemy, bo z wiatrem jest tylko Keri. No po prostu pułapka. Pułapka na własne życzenie! 
Oczywiście nie spaliśmy całą noc, dmuchało dobre 7B, fala jak cholera i martwimy się jak podejmiemy w tych warunkach gościa, który przylecieć miał o 6.00 rano. Oczywiście zupełnie niepotrzebnie, bo nic tu nie lądowało, ani nie startowało. Gość wylądował najpierw w Thessalonikach, a potem na  Karphatos. Rano, kiedy zmęczeni wyczekiwaliśmy końca sztormu, okazało się, że najgorsze dopiero przed nami. Tak strasznie wiało, że trzeba było sztormować na silnikach żeby ulżyć kotwicy i ustawiać dziób do wiatru, bo statek ma tendencje ustawiania się bokiem. I tak dobre parę godzin. Prędkościomierz mamy tylko ręczny, taki co się wystawia łapą na zewnątrz i mierzy siłę wiatru. Największe szkwały szły z deszczem, więc nie mogłam zmierzyć bo deszcz bolał w rękę, ale na pewno powyżej 50 węzłów, bo bez deszczu namierzałam 45. Co czyni 9/10B! Wyobrażacie sobie stanie na pełnym morzu na kotwicy przy wietrze 10B? Materace dziobowe, bądź co bądź nieźle przytwierdzone, wiatr zerwał w jednej chwili tak jak zrywa się plasterek z nogi. Wielkie, ciężkie materace poleciały jak piórka! Następne było bimini na fly'u. To dodatkowo potwornie hałasowało, ale wszystko nie zabrało wiatrowi zbyt wiele czasu, jeden szkwał i po bimini! Deskę udało się uratować w ostatnim momencie, mimo że była na tylnej platformie. O 18.00 się skończyło, po 36 godzinach. Adrenalina jak cholera, nikt o spaniu nawet nie pomyślał. Wieczorem otworzyli lotnisko na Zakintos, co z tego skoro załodze samolotu skończyły się godziny pracy, zostali więc w hotelu na Karphatos. Gość dotarł z 24 godzinnym opóźnieniem. Taki to był sztorm!
Grecy wyłowili 3 z 5 naszych materacy i podwieźli je nam, tacy mili ludzie! Niestety raczej nic z tego nie będzie, bo są bardzo zniszczone, porozrywane, itd. 
A! I wiecie co? Wycieczki tego dnia nie pływały wcale.


foto: M.J.Scott : Blue Cave
Blue Cave
 A po sztormie odwiedziliśmy słynne tutaj "Blue Caves" na północno-wschodnim cyplu wyspy i żegnamy piękną Zakintos odpływając w kierunku Peloponezu.

M.J.Scott

C.d.n.

Grota w Ormos Vromi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz