wtorek, 27 maja 2014

06. Lipsi - Gr. przyg. Kpt Rona

Ileż można stać w Marinie? Wszystko się nudzi. No i co tu teraz?
Postanawiamy płynąć na północ, wzdłuż tureckiego wybrzeża. Pierwszy przystanek na małej wyspie Pserimos. Normalnie, w zatoce Vathi, od wschodniej strony wyspy, podczas Meltemi było tu zacisznie i bezpiecznie. Tym razem po kilku godzinach wiatru weszła tu fala, która nas wykurzyła. Przenieśliśmy się do zatoki od strony zachodniej, ale tam nie było lepiej. Fala była tak duża, że porysowaliśmy naszą burtę o betonowy pirs.
Następna wyspa to Kalymnos. Szumnie nazywana pięknym fiordem zatoka Vathi, do której wozi się turystów z Kos, jest zdecydowanie przereklamowana. No, ale przecież gdzieś tych ludzi trzeba wywieźć. Dalej zwiedzamy Leros. Plakouti. Taka mała zatoka, a ile radości! Pisząc o niej mała, wcale nie mam na myśli rozmiarów, ale raczej klimat. Jedna taverna, jeden czarny kot, dwie turystki, dwa statki na kotwicy, w tym jeden nasz. A co najciekawsze! Mamy tu internet! To niesamowite. Dostępna tutaj sieć daje w tytule hasło dostępu. Coś takiego! Kochamy te greckie wyspy. Do tego pyszności w tavernie. Sałatę, którą zamówiliśmy rwą na bieżąco z warzywniaczka. Ron jest nie tylko akceptowany, ale wręcz zaprzyjaźniony od pierwszego wejrzenia z kelnerką Dymitrą, jagnięcina smakuje mu wybornie, a plaża do biegania jest długa. Żyć, nie umierać! Ale co jest za cyplem?
Kilka chwilek dalej stajemy na kotwicy w zatoce Kouloura położonej na południowym krańcu Lipsi, lub jak wolicie, Leipsoi. Piękne miejsce, oczywiście przy małym wietrze. Taverna jeszcze zamknięta, za to Ron znalazł kolegę, wyżła. Dawno żaden tak nie zmęczył naszego pieska. Co za bieganko!

Następnie stajemy w porciku na Lipsi. 
Porcik na Lipsi
Tutaj Kapitan zaprzyjaźnił się z koleżanką Beyonce, kundelką, która służy nam i Ronowi jako przewodniczka po wyspie.
Lipsi jest wyspą ekologiczną. Segregacja śmieci obowiązkowa. Początkowo mamy kłopot z zaklasyfikowaniem kupy Rona. Aluminium nie, papier nie, szkło nie, plastik nie. Koszy na odpady biologiczne brak. Wreszcie znaleźliśmy miejsce na odpady nieoznaczone. Bingo!
Sałata z ogródka w Plakouti

Centralne miejsce w porciku zajmuje "Ouzeria". Co to jest? Miejsce, w którym pije się ouzo, rzecz jasna. Taka piwiarnia, lub winiarnia, z tym, że w roli głównej występuje ouzo, ale nie tylko. Otwierają wieczorem, tutaj schodzą się ludzie pogadać, popić. Na zewnętrznym grillu można sobie położyć co tam się wyłowiło. Ośmiorniczkę, muszle, rybkę. Samoobsługa. Świetny pomysł.


Niby wszystko mamy czego trzeba. Sklepik, piekarnia, internet, tawerny, pieski. Porcik malowniczy jest jak rzadko, ale każdy malowniczy znudzi się po pewnym czasie. Dzisiaj wyszedł stąd jeden odważny, ale po dwóch godzinach wrócił. Ciekawe kto jutro się odważy? Nawet czartery stoją, bo przy 7B nie ma lekko. I taką prognozę mamy na kilka najbliższych dni, a nawet jeszcze gorszą. No cóż, sztormy wpisane są w te żeglarskie przygody tak jak słońce i cisza.
Tu wieczorem jest gwarno

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz