Ileż można stać w Marinie? Wszystko się nudzi. No i co tu
teraz?
Postanawiamy płynąć na północ, wzdłuż tureckiego wybrzeża.
Pierwszy przystanek na małej wyspie Pserimos. Normalnie, w zatoce Vathi, od
wschodniej strony wyspy, podczas Meltemi było tu zacisznie i bezpiecznie. Tym
razem po kilku godzinach wiatru weszła tu fala, która nas wykurzyła. Przenieśliśmy
się do zatoki od strony zachodniej, ale tam nie było lepiej. Fala była tak duża,
że porysowaliśmy naszą burtę o betonowy pirs.
Następna wyspa to Kalymnos. Szumnie nazywana pięknym
fiordem zatoka Vathi, do której wozi się turystów z Kos, jest zdecydowanie
przereklamowana. No, ale przecież gdzieś tych ludzi trzeba wywieźć. Dalej
zwiedzamy Leros. Plakouti. Taka mała zatoka, a ile radości! Pisząc o niej mała,
wcale nie mam na myśli rozmiarów, ale raczej klimat. Jedna taverna, jeden
czarny kot, dwie turystki, dwa statki na kotwicy, w tym jeden nasz. A co najciekawsze!
Mamy tu internet! To niesamowite. Dostępna tutaj sieć daje w tytule hasło dostępu.
Coś takiego! Kochamy te greckie wyspy. Do tego pyszności w tavernie. Sałatę, którą
zamówiliśmy rwą na bieżąco z warzywniaczka. Ron jest nie tylko akceptowany, ale
wręcz zaprzyjaźniony od pierwszego wejrzenia z kelnerką Dymitrą, jagnięcina
smakuje mu wybornie, a plaża do biegania jest długa. Żyć, nie umierać! Ale co
jest za cyplem?
Kilka chwilek dalej stajemy na kotwicy w zatoce Kouloura
położonej na południowym krańcu Lipsi, lub jak wolicie, Leipsoi. Piękne
miejsce, oczywiście przy małym wietrze. Taverna jeszcze zamknięta, za to Ron
znalazł kolegę, wyżła. Dawno żaden tak nie zmęczył naszego pieska. Co za
bieganko!
Tutaj Kapitan
zaprzyjaźnił się z koleżanką Beyonce, kundelką, która służy nam i Ronowi jako
przewodniczka po wyspie.
Lipsi jest wyspą ekologiczną. Segregacja śmieci obowiązkowa.
Początkowo mamy kłopot z zaklasyfikowaniem kupy Rona. Aluminium nie, papier
nie, szkło nie, plastik nie. Koszy na odpady biologiczne brak. Wreszcie znaleźliśmy
miejsce na odpady nieoznaczone. Bingo!
Sałata z ogródka w Plakouti |
Centralne miejsce w porciku zajmuje "Ouzeria".
Co to jest? Miejsce, w którym pije się ouzo, rzecz jasna. Taka piwiarnia, lub
winiarnia, z tym, że w roli głównej występuje ouzo, ale nie tylko. Otwierają
wieczorem, tutaj schodzą się ludzie pogadać, popić. Na zewnętrznym grillu można
sobie położyć co tam się wyłowiło. Ośmiorniczkę, muszle, rybkę. Samoobsługa. Świetny
pomysł.
Niby wszystko mamy czego trzeba. Sklepik, piekarnia,
internet, tawerny, pieski. Porcik malowniczy jest jak rzadko, ale każdy
malowniczy znudzi się po pewnym czasie. Dzisiaj wyszedł stąd jeden odważny, ale
po dwóch godzinach wrócił. Ciekawe kto jutro się odważy? Nawet czartery stoją,
bo przy 7B nie ma lekko. I taką prognozę mamy na kilka najbliższych dni, a
nawet jeszcze gorszą. No cóż, sztormy wpisane są w te żeglarskie przygody tak
jak słońce i cisza.
Tu wieczorem jest gwarno |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz