czwartek, 26 kwietnia 2012


01.1  Grecja  / Levkas
M.J.Scott

Jak pamiętacie, po bardzo pracowitym okresie przygotowań do nowego sezonu, opuscilismy wreszcie zimna Sycylie (to ponoć bardzo nietypowy rok - ile razy już słyszeliśmy to w rożnych zakątkach swiata) i udalismy sie w podróż do Grecji. Przed nami 300 mil pięknej żeglugi, świetna prognoza pogody i nareszcie upragniona wolność! No i do tego Wielkie Święto - Imieniny Pierwszego Oficera! ( tu wyjaśniam: zbieramy teraz rejsy, mile i godziny na patenty kapitanskie, więc raz jedno z nas "kapitanuje" a raz drugie, w tym rejsie padło na mnie). No więc trochę dla zabicia czasu, trochę dla podkreślenia ważności Święta, rozpoczęliśmy ustalanie menu na świąteczny obiad.
Kochani! Czego tam nie było; aperitif, przystaweczka z oliwek i pomidorkow pachnących słońcem Sycylii, chlodniczek sowicie koperkiem przybrany, nawet lampka czerwonego wina Amarone do głównego dania (co jest zupełnie wyjątkowe, my nie używamy bowiem alkoholu w czasie rejsow, absolutnie restrykcyjnie), no i deserek tez wyborny - truskawki z octem balsamicznym i brązowym cukrem pod pierzynka z bitej smietany z bezikami. Po prostu pycha! 
Bardzo nam sie to spodobało, niestety Neptunowi nie. Takiej nam narobił fali, ze wyczynem było wyjecie z lodówki tych wczorajszych mielonych. Chodzi bowiem o to, żeby podczas otwierania lodówki jej zawartość nie wylądowała na podłodze. O tym, żeby trafić winem do kieliszka nawet mowy nie ma, podobnie z prysznicem; woda leje sie po drzwiach kabiny prysznicowej, a to znowu po przeciwleglej ścianie, z rzadka tylko trafiając w człowieka, który o dziwo buja sie w zupełnie inne strony. Dość szybko wyczailismy o co Neptunowi chodzi. Otóż, każdorazowo przed plywaniem witamy Ojca Oceana i Matkę Morze (kto czytał Borcharda ten wie), tym razem jednak tak nam sie spieszylo w morze, ze kompletnie zapomnieliśmy, no to dostaliśmy za swoje. Druga noc była już zdecydowanie spokojniejsza, ale obie tak czarne, ze można by je nożem krajac. Nie przypominam sobie tak czarnej nocy. Zero księżyca, gwiazdy owszem, ale nie dające światła. Widoczność świetna, światła innych statków widzieliśmy z 8-10 mil, no tylko ze ciemnica straszna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz