Wreszcie dotarliśmy na statek.
Trap nie działa, statek się kręci w prawo i w lewo. Wszystko potwornie brudne.
Wieje. Jak tam wejść? Hotel? No, ale przecież nie ma jak w domku. Jurek przywlókł
długą dechę i udało się! Ron oczywiście został przeniesiony w torbie. Zaczęliśmy
od urządzenia toalety dla Kapitana, co docenił natychmiast. Następnie posłanko,
jedzonko i picie. Po 20 minutach wszystko było już obwąchane, sprawdzone
materace w każdej kabinie i zajęta kanapa oraz fotel. Mój pluszowy piesek
Antonio Ściana już nie należy do mnie. My zajęliśmy się spłukiwaniem kurzu i
rozpakowywaniem. Ron chyba jest zestresowany i wystraszony bo nie robi żadnych
niedozwolonych rzeczy. Klinexy leżą na wierzchu w każdej kabinie i tylko raz
powiedzieliśmy że nie wolno i teraz wcale ich nie dotyka.
Kapitan na twardej ziemi |
Wreszcie nadszedł czas żeby coś
przekąsić. Jak wiadomo, w Grecji najlepsza jest pizza gyros z tzazikami. Akurat
pyszną bardzo robią tuż przy marinie, ale Ron bardzo nie lubi wiatru, wzięliśmy
więc auto i oczywiście awaryjnie czerwony kocyk. Biedaczek tak jest zmęczony
podróżą, turbulencją, nowościami, że całą kolację przesiedział u mamci na
kolankach. Gryźć też nie może, bo już prawie nie ma ząbków. Bardzo był szczęśliwy
gdy wróciliśmy do tego naszego nowego domku, ponaglał żebym szybciej otwierała
drzwi. Teraz śpi sobie słodko na fotelu, który kiedyś, dawno temu zajmował
Jurek. Teraz ten fotel należy oczywiście do Kapitana.
Pierwsza noc. Zadanie: pilnować,
pilnować, pilnować. Żeby sobie gdzieś nie poszli i mnie nie zostawili. Mamcia
siusiu, ja siusiu. Mamcia na obchód, ja z nią. Mamcia na papieroska to ja w płacz,
bo tu zimno w tym salonie, a mi się chce spać.
Właściwie wszystko mamy, jak
chcieliśmy. Wiecie, że zawsze dostajemy to o czym myślimy, dobre czy złe, nie
ma znaczenia. Chcieliśmy nareszcie być na statku. Jesteśmy. Miało być słonko.
Jest. Ciepełko? Proszę bardzo - wczoraj wieczorem 22 stopnie. No ale nikt nie
zamawiał pogody bezwietrznej, no to mamy sztorm, a nasz piesek bardzo tego nie
lubi. Wiatr jest be. Układajcie więc swoje myśli precyzyjnie, ze szczegółami,
bo inaczej kicha.
Po tej ciężkiej nocy Kapitan
Ron zagrzebany w cieplutką kołderkę odsypia, my pijemy poranną kawkę o 7.15,
Kapitan Jurek układa pierwszego pasjansa, Kapitan Maja pisze do Was tę relację.
Pasjans wyszedł - dobry znak. Zobaczymy co przyniesie dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz