Wizyta czterodniowa jest zdecydowanie za krótka jeśli gościcie na pokładzie
ludzi których kochacie. Taki krótki czas wymaga perfekcyjnej organizacji oraz
zdolności przewidywania i dostosowania się do warunków atmosferycznych. Ale
jeśli macie zgraną, cudowną załogę wszystko na pewno wspaniale się uda. Okazuje
się, że w cztery dni można zrobić bardzo dużo superatrakcyjnych rzeczy.
Rozpoczęliśmy na Korfu, gdzie jak już wiecie z lotniska chodzi się na
piechotę do kotwicowiska, co samo w sobie jest ciekawe. Potem płynęliśmy wzdłuż
wschodniego wybrzeża na południe, minęliśmy południowy cypel i zatrzymaliśmy się
na wyspie Paxoi w mojej ulubionej zatoce Lakka, którą jeden z najmłodszych
załogantów przemianował na
"Zatoka Spełnienie Marzeń". Następnie opłynęliśmy Andipaxoi podziwiając
przepięknie rzeźbione przez Naturę białe klify na północno - zachodnim cyplu. Na
postojach łowiliśmy ryby, młode pływały na deskach, snorkelingowały podziwiając
jeżowce, pływaliśmy, było mnóstwo wygłupów w wodzie, śmiechu i radości.
Posłuchajcie, nie ukrywam, jestem babcią i jak każda babcia potrafię
wyczarowywać dla wnuków różne cudeńka. Dzisiaj udało się z delfinami, trochę
potrwało, ale obiecałam przecież. Cudowne, bardzo liczne stado z małymi zrobiło
pokaz wokół statku, najmłodszy widział delfiny po raz pierwszy. Fantastyczne
uczucie.
A po południu następna niespodzianka, tym razem dla ich Mamy (nie miałam z
tym nic wspólnego), która przy wyspie Vidho zauważyła unoszące się na
powierzchni wody najprawdziwsze, świeże róże. Było ich 21, wszystkie dryfowały
wokół naszego statku, który stał na kotwicy. Skoczyła, wyłowiła, i teraz zdobią
nam mesę. Czerwone, jedna biała, jedna różowa. To jeszcze nie koniec. Wracając
do Kerkyry wyłowiliśmy dwa dmuchane materace; różowy i niebieski. Pogoda była
wietrzna, a plaża z której wiatr prawdopodobnie porwał rzeczone przedmioty
oddalona jakieś 10 mil, nie było mowy o zwróceniu ich właścicielom. Dzieci
chętnie zresztą je zatrzymały jako zdobycze z rejsu. Wiadomo, dzieciom wszystko
się przyda.
Sami widzicie: cztery dni, cztery wyspy, sto cztery delfiny, dwadzieścia
jeden róż, dwa materace i pełno innych atrakcji. Wszystko jest możliwe.
Róże z morza. Łodygi obcięłyśmy, bo na statku niepraktyczne |
Na koniec ciekawostka: kto to jest kataryniarz? Pan który leczy
katar.
Maja Scott
C.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz