środa, 1 maja 2013

08 M.J.Scott - Przyszło lato na Kretę


Dzisiaj nareszcie na Kretę przyszło lato. Wiatr poszedł sobie, słoneczko w pełni, obłoczki żeglują po błękitnym niebie. Objawem lata jest, kiedy rano trzeba zamykać żaluzje. Klima dopiero wtedy gdy jest lato lato.

Już od rana było nam wesoło i radośnie i to nie tylko z powodu lata. Imieniny Kapitana Jerzego! Na statku każde święto jest fantastycznym wydarzeniem. Celebrujemy jak umiemy najlepiej, stąd ten wyszukany lunch. Było pyszne! Szkoda że Ron nie mógł się w pełni nacieszyć, gdyż zwymiotował śniadanko i nie bardzo miał potem ochotę na lobstery. Chyba zaszkodziły mu skorupki od jajeczka, które pożarł na śniadanie wraz z jajeczkiem. Smakowało wybornie, bo z rączki tatusia.



Przed południem biegaliśmy na Havania Beach, potem, po lunchu i drzemce mieliśmy kontynuację obchodów na statku, a wieczorem znaleźliśmy sobie nową plażę. Wielką, piaszczystą, wspaniałą! Tam dopiero mieliśmy rozbieg! Oko nie nadąża za tym ruchem. Wszystkie kończyny ponad ziemią, uszy przklejone do czaszki, pysk w jednej linii z tułowiem, ogon steruje. Co za widok! 

Latający pies. Latający pies aż do wyczerpania baterii. Teraz robimy "zdechł pies" z pyskiem na kolankach mamuni, rzecz jasna.


Strach pomyśleć jak będziemy świętować 30 kwietnia! 
Kapitan Ron skończy 6 miesięcy. Ale będzie bal!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz