poniedziałek, 21 maja 2012

15. M.J.Scott - Grecja - Kioni

                                                                                   38 27'.281N, 020 41'.181E

Kioni  foto:M.J.Scott
Kochani,

Odkrywamy kulinarnie Grecję! Stanęliśmy dziś w jednym z tych uroczych, maleńkich porcików, Kioni na Itace. Domyślacie się zapewne, że po wczorajszej przygodzie z pierogami nie miałam ochoty wchodzić dzisiaj do kuchni. Szczęśliwie śniadanie zostało mi podane na pokładzie plażowym, a obiadek należało wykombinować w miłym, romantycznym miejscu, co wybornie się udało. 


W restauracji Miles, położonej przy kei (bo tu właściwie wszystko jest przy kei, może z wyjątkiem kościółka, ten jest ciut powyżej), zamówiliśmy jak zwykle dużo za dużo, bo byliśmy głodni,a wszystko o czym ten młody grecki przystojniaczek opowiadał brzmiało tak smakowicie......


sałatka nie-grecka  foto M.J.Scott
A więc: pierwsze odkrycie (bo że Grecy są przystojni, wiedzieliśmy już wcześniej, a przynajmniej niektórzy z nas), to, że w Grecji można dostać inną sałatkę niż grecką. Ta była wyborna; z serem i miodem, z małymi już bardzo dojrzałymi pomidorkami i z figami. Wszystkie te smaki łączyły się w ustach z wybornym białym winem zalewając rozkoszą najbardziej wybredne 
podniebienia. 

Druga przystawka, specjał kuchni greckiej, ośmiorniczka podgotowana w białym winie, a następnie zgrilowana, podana z odrobiną puré ziemniaczanego i kaparami, noooooooo!
Potem główne; wieprzowina po bizantyjsku z bakłażanem i makaron z małżami z winem czerwonym. Większość wieprzowiny zeżarły koty, nie to żeby była niedobra, ale miejsca już brakło.

No i teraz najważniejsze: kawa, oczywiście, a do kawy!!! Zapomnijcie już o cipuro, teraz naszym ulubionym alkoholem jest TENDURA! Słodkawy, cynamonowy digestive, niebo w gębie, po prostu.
Natychmiast pobiegliśmy do sklepiku (tuż przy kei, jak już wiecie), nabyć ten wspaniały trunek, co by nam już go nigdy nie zabrakło. No i tak żeśmy się rozhulali, że jeszcze Mastikę nabyliśmy. Też pychotka!
To odkrycie, że Grecja kulinarnie wcale ubogą nie jest bardzo podnosi na duchu, chyba częściej będziemy zaglądać do tych cudnych, kameralnych porcików.


Kioni - sklep jubilerski.   foto: M.J.Scott 















A ze dwadzieścia metrów od naszej łódki śliczny sklepik z wyrobami jubilerskimi. Jest to jeden z trzech budynków ocalałych po ostanim trzesieniu ziemi w 1953 roku. Zachowały się fragmenty wytłaczarni winogron, co właściciel bardzo ładnie prezentuje. Przed wejściem do jego sklepu/pracowni stoją dwie wielkie, szklane bańki wypełnione płynem, jedna zielona, druga czerwona, wyznaczające jak gdyby tor wodny. Naprawdę ślicznie się komponują. Na zdjęciu widać je troszeczkę, ponieważ nie mogłam się dalej odsunąć, bo za mną już tylko woda była. Przepraszam. Trochę za zimna.
Damy znać jak się ociepli. Woda. Bo my już.



MiJ Scott

C.d.n.

2 komentarze:

  1. Nie mogę się oderwać od Waszych żeglarsko - kulinarnych opowieści. Naprawdę dzięki Wam nie trzeba wychodzić z domu aby przeżyć piękne podróże. Ale, ale, nie rozleniwiajmy się, niech Wasze doświadczenia będą dla nas inspiracją a nie wygodnictwem. Wiem, że bardzo dużo osób śledzi te opowieści i obgryza paznokcie z niecierpliwości między kolejnymi odcinkami, zapraszam do komentowania na bieżąco. Można tu wymieniać obserwacje na temat pływania po morzu Jońskim oraz wszelkich innych podróży dalekich i bliskich. Mile widziane pytania początkujących i rady globtroterów. Nie mile widziane wszelkie troski dnia codziennego, czyli jak niektórzy mówią proza życia, na którą nie ma tu miejsca, i w życiu też nie powinno być. Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękujemy za pierwszy komentarz. To potwierdza, że warto było uruchomić takie miejsce. Te relacje wręcz same się prosiły o publikacje i było nam żal zachować tylko dla siebie. Mamy nadzieję, że będzie ich więcej, z różnych stron, które będą nam umilać prozę życia, jak piszesz. Z morskimi pozdrowieniami. OYA

    OdpowiedzUsuń